Na ostatnich naszych zajęciach znowu stałam się uczennicą, a rolę nauczycielki i instruktorki przejęła Dominika z klasy IIIa.
Nie wiem, jak w tej roli się czuła, ja mogę powiedzieć o sobie, że czułam się fantastycznie...
Warsztaty były świetne, bardzo profesjonalnie poprowadzone.. Co najważniejsze były prowadzone z pasją, którą się zaraziłam - to jest największy sukce
Dominika uczyła nas szycia laleczek, maskotek, pacynek, maszkar - zwał jak zwał.... Wydawało mi się to bardzo proste tak na pierwszy rzut oka. Ot co, kawałek materia
Ale wróćmy do techniki;) Gdy już wycięłyśmy szablony, kolejnym krokiem było naszycie guziczków, czy też łatek,
Po prawie całkowitym zszyciu laleczki (prawie - bo trzeba było zostawić dziurkę do wpychania waty) , nastąpił moment wypychania. W tym celu używamy waty. Im mniejsza dziurka tym gorzej.... nie było to łatwe zadanie, i każda z nas wykonywała tę czynność już w domu, ponieważ 2 godziny warsztatów nie wystarczyły niestety, aby skończyć nasze maskotki. Gdy już udało mi się wepchać watę we wszystkie wystające miejsca wnętrza laleczki, przyszedł czas na zaszycie dziurki, co okazało się równie trudne jak poprzednie zadania, szczególnie jeśli chodzi o estetykę i efekt końcowy
Pozostałe osoby także uszyły swoje maskotki, a reszta jest w trakcie....
Nasze laleczki są WSPANIAŁE - prześliczne, jedyne w swoim rodzaju!
Dominika, na pewno jesteś dumna!
Ja nie mogę wyjść z podziwu!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz