Dwa lata temu podczas rozmowy z moją bliską znajomą Superbelferką Małgosią Rabendą zaproponowałam, aby na kolejną swoją wyprawę do Afryki wzięła ze sobą kilka filcowych awatarków uszytych przez absolwentki. Stworki miały dotrzeć tam w zeszłym roku, jednak z różnych powodów, spotkanie odbyło się w tym roku.
Awatarki trafiły do dwóch różnych plemion.
Plemię Dassanech żyjące na najbardziej południowych krańcach Etiopii, w strefie przygranicznej z Kenią. Aby do nich dotrzeć, trzeba dojechać do Omorate i tam, po kntroli granicznej, przeprawić się z dłubankami na drugą stronę rzeki Omo. Dassanech żyją na terenach delty rzeki Omo, która wpada tutaj do jeziora Turkana, a samo słowo Dassanech znaczy "ludzie Delty".
Nasze pielgrzymowickie awatarki trafiły bezpośrednio do rąk dzieci z tych dwóch plemion. Pani Małgosia tak relacjonuje ten moment:
"Dzieci najpierw bardzo nieufnie patrzyły na te dziwne, kolorowe stworzenia, dotykały i uciekały, wracały i ponownie testowały, czy to coś nie zrobi im krzywdy. Trzeba było pokazać im, że stworka można przytulić i głaskać, jak jagnię, czy też malutką kózkę, które to najczęściej służą jako przytulanki".
Bardzo się cieszę, że mogliśmy pozostawić po sobie taki ślad - ślad radości, uśmiechu, ślad człowieka z drugiego krańca świata!
Dziękuję za ten dar serca. Na całym świecie dzieci są takie same, chcą się bawić, przytulać i chcą by je kochano.
OdpowiedzUsuńWspaniała inicjatywa! Autorki awatarków pewnie zachwycone:)
OdpowiedzUsuń